Koniec leniuchowania! Piękna jesienna pogoda tylko szkoda,że aparatu zapomniałam....

Pogoda przepiękna, jesiennie, cieplutko. Plan-odwiedzić cmentarz wojenny w Kleve. Naszym zwyczajem pogubiliśmy się lekko i z 25 km po prostej zrobiło się 50 :) Cmentarz imponujący i zarazem dający do myślenia. Tylu poległo młodych.... w tym 73 Polaków. 

Piękna pogoda w kilka minut gdzieś zniknęła.  







I na pocieszenie wróciła na trochę.

Najważniejszy cel wyprawy osiągnięty - Szczecin - Cukier - Lukier - manufaktura słodyczy. Fabryka lizaków, w której można zobaczyć jak powstają czarodziejskie lizaki oraz samemu stworzyć własne cudo :)






Szczecin nas niemiło zaskoczył brakiem oznakowań dla turystów, złym oznakowaniem informacji turystycznej. Błądziliśmy kierując się znakami i nie odnaleźliśmy. Zrezygnowani poddajemy się.... a tu nowe znaki, całkiem gdzie indziej i jest, odnaleziona, ukryta od strony portu, dla turystów cumujących swoją łodzią ;)


Atrakcje specjalnie dla rowerzystów z z bagażem ale daliśmy radę, jak zawsze....



Nasz nieogarnięty jeszcze bajzel - ośrodek Marina Szczecin Dąbie

Na pożegnanie Szymoniasty pamiątkę sobie wybrał, takie tam pół kilograma :) Po porannej kawce w przesympatycznym towarzystwie wyruszamy w kierunku Rosow.